W BLASKU MIŁOSIERDZIA

47/940      -       19 listopada 2023 r. A.

INTERNETOWE WYDANIE TYGODNIKA

 

1a

 

Niedziela, 19 listopada 2023 r.

 

XXXIII NIEDZIELA ZWYKŁA „A”

                                                                                   

Czytania:

Pierwsze czytanie: Prz 31,10–13.19–20.30–31

Psalm: Ps 128

Drugie czytanie: 1 Tes 5,1–6

Ewangelia: Mt 25,14-3


EWANGELIA

Przypowieść o talentach

Mt 25, 14-15. 19-21

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

     Jezus opowiedział swoim uczniom następującą przypowieść:

«Podobnie jest z królestwem niebieskim jak z pewnym człowiekiem, który mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał.

     Po dłuższym czasie powrócił pan owych sług i zaczął rozliczać się z nimi.

Wówczas przyszedł ten, który otrzymał pięć talentów. Przyniósł drugie pięć i rzekł: „Panie, przekazałeś mi pięć talentów, oto drugie pięć talentów zyskałem”. Rzekł mu Pan: „Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego Pana!”»

 

3

 

XXXIII niedziela zwykła roku A...

Mniej ważne ile dostałeś. Ważne czy pomnożyłeś.

Ten, kto ma dużo pracy jakoś się wyrabia. Kto ma jej znacznie mniej ciągle narzeka jak to jest pracą zawalony i oczekuje, że ktoś mu pomoże. Znacie to? Podobną sytuację odnajdujemy w Jezusowej przypowieści o talentach. Słyszymy ją tego dnia w Ewangelii. A w pozostałych...

Nie leń się. To główne wezwanie czytań tej niedzieli. Nie chodzi o to, by pomnażać swoje umiejętności, ale o to, by pomnażać dane nam przez Boga dobro. By z pięciu oddać dziesięć, z trzech sześć, a z jednego - dwa. Jeśli to dobro pomnażamy, to kiedy by Pan nie przeszedł, nie musimy się obawiać; nie będziemy musieli gorączkowo, w ostatniej chwili szukać możliwości naprawienia wyrządzonego zła, spowiedzi... Tylko tyle i aż tyle.

A okazji do mnożenia dobra - sporo. I jeśli uczciwie na sprawy spojrzeć, to widać, że każdy z nas mnóstwo dobra na co dzień czyni. Trzeba tylko nie rozleniwić się, a mobilizować się jeszcze bardziej.

Pracuj pracuj, a garb ci sam wyrośnie - mawiają złośliwi. W czytaniach tej niedzieli widać inną myśl: pracuj nad pomnażaniem dobra. Bo Bogu nie są mili ci, którzy uważają że to zadanie dla innych, a oni sami zgłoszą się, gdy będą przypinać ordery.

Co łączy pochwałę dzielnej kobiety i z wyjaśnieniami na temat końca świata i z przypowieścią o rozliczeniu, którego Bóg wtedy dokona? Tym razem nie uprzedzajmy konkluzji. Ale uprzedźmy: jeśli komuś tego czegoś brakuje, bywa gorszycielem.

Zbawienie jest łaską. Nikt temu nie przeczy. Ale lekceważąc łaskę można ją stracić. Od naszej na nią odpowiedzi też coś zależy...

 

4

 

W dzisiejszym numerze:

- Mikroświat

- Moja odpowiedzialność za życie

- Czy Kościół przegrał wybory?

- Kobieta i mężczyzna

- Znicze i dynie

- Co zrobić, gdy atakują cię brudne, złe myśli? Te rady zakonnika mogą ci bardzo pomóc

- Skuteczna modlitwa w sprawach trudnych i beznadziejnych

- Wiara sprawia, że potrafimy dostrzegać anioły, które Bóg do nas posyła

- Sześć zasad, które dadzą moc każdej chrześcijańskiej rodzinie. Ile z nich znasz?

- Święci i błogosławieni w tygodniu

                            

 

8

 

Mikroświat

Rozdał cały swój majątek. Jednemu słudze dał pięć talentów, drugiemu trzy, a ostatniemu jeden. Łącznie osiem talentów. Cały majątek.

Myślę o innej przypowieści, w której mowa jest o długu w wysokości dziesięciu tysięcy talentów. Anulowanie takiego zobowiązania świadczy o tym, że właściciel ma fortunę; a dziś mowa jest o majątku w wysokości ośmiu talentów.

Osiem do dziesięciu tysięcy. Osiem talentów przenosi nas na znacznie niższy poziom abstrakcji. Przypowieść z dzisiejszej Ewangelii nie dzieje się gdzieś daleko, w pałacach i wśród królów obracających ogromnym majątkiem, nie dzieje się między wielkimi tego świata, ale znacznie bliżej – tuż obok, na wyciągnięcie ręki, za drzwiami wejściowymi do twojego mieszkania.

Człowiek z ośmioma talentami dzieli się tym, co ma, nic sobie nie zostawia – jakby przez ten gest chciał pozyskać tych, którym powierza majątek. Ostatni z nich miał, według słów właściciela majątku, oddać jeden talent na przechowanie w banku. Zamiast tego schował go w ziemi. Właściciel nie wymagał niemożliwego, oczekiwał raczej tego, co każdy potrafi zrobić zgodnie ze swoimi zdolnościami.

To jest jedna z pierwszych cech prawdziwej miłości – wymagać tyle, na ile kogoś stać. Na początku niewiele. Z czasem, gdy się rozwiniemy, lekko przesuwać granicę zgodnie z możliwościami, by dalej wzrastać i dawać siebie. Już nie w jednym talencie, ale w trzech.

Grzegorz Kuraś OP – „wdrodze”

 

 

11

 

Moja odpowiedzialność za życie

Dzisiejsza Ewangelia niesie w sobie ogromnie ważne przesłanie, które powinno być przez nas realizowane w prozie codzienności. Otóż przypowieść o talentach jest konkretnym wskazaniem dla każdego człowieka, aby dbał o swój rozwój. Każdy posiada niepowtarzalne dary, które powinien pomnażać po to, aby w ten sposób mógł uwielbiać Boga i Mu dziękować. Można jednak mieć wiele talentów i nawet je pomnażać, ale w konsekwencji wykorzystywać je do złych celów.

Kiedy współczesny świat obserwuje z niepokojem coraz częstsze akty terroryzmu, nie sposób nie zauważyć, że większość zamachów przeprowadzana jest po mistrzowsku. Zatem są ludzie, którzy wykorzystują swoje talenty do realizowania celów dalekich od miłości Boga i bliźniego. Przyzwyczailiśmy się do interpretowania owego jednego talentu zakopanego w ziemi jako marnowania zdolności. Wielu dopatruje się w postawie człowieka zakopującego swój talent duchowego lenistwa. Jednak można inaczej zinterpretować tę postawę. Może to być działanie, w którym zdolności są wykorzystywane w złych celach. Niech o tym świadczy pewne zdarzenie, które miało miejsce nie tak dawno w jednym z polskich miast.

Jeden z kibiców postanowił wykorzystać swoje talenty organizacyjne i znajomości. W najbliższych dniach miał się odbyć mecz z niezbyt lubianym zespołem. Wspomniany kibic potrafił w sposób perfekcyjny zaplanować zasadzkę na kibiców wrogiej drużyny piłkarskiej, tak że zostali oni dotkliwie pobici. Pod względem organizacyjnym był to majstersztyk. Tylko czy o takie wykorzystywanie talentów chodzi? Jest to raczej ich zakopywanie!

Niezależnie od tego, kim jesteśmy, mamy jednak talent, który jest wspólny każdemu. Jest to dar możliwości spotykania się z Bogiem. Każdy z nas może ten talent rozwijać, bo został on nam dany w szczególny sposób na chrzcie w postaci łaski. Nie wolno nam tego talentu zakopywać. Ktoś jednak może powiedzieć: „Ja nie potrafię się modlić”. Jakże ważne jest, aby mimo wszystko próbować. Posłuchajmy kilku prób, które pokażą, że nie jest to bardzo trudne.

Najpierw modlitwa sześcioletniego Piotrusia, który mówił do Jezusa, tak jak potrafił:

„Panie Jezu, nie umiem jeszcze dobrze czytać ani pisać i nie potrafię wielu rzeczy. Jak dorosnę, chciałbym być mądry. Mama mówiła, że Ty jesteś najmądrzejszy. Proszę Cię, daj mi tę mądrość, bo chcę być podobny do Ciebie! Pomóż też mojej siostrze, która ma problemy w szkole. Potrzebuje takiej mądrości!”

To wręcz niewiarygodne, że sześciolatek może się tak modlić. Jest to jednak autentyczna modlitwa. Skoro on potrafi, to dlaczego i ja nie mogę pomnożyć talentu modlitwy.

A oto pomnożony „talent modlitewny” szesnastoletniej Eweliny:

„Panie Boże, Ty jesteś wielki i wszechmocny. Jakże trudno czasem dogadać się nam w domu. Spraw, żebyśmy umieli siebie wzajemnie słuchać. Daj moim rodzicom cierpliwość, a mnie więcej pokory. Wiem, że mnie wysłuchasz, bo ja jeszcze nigdy się na Tobie nie zawiodłam”.

Czyż nie są to piękne słowa, a zarazem proste? Każdego z nas stać na taką modlitwę!

Niektórzy twierdzą, że pomiędzy trzydziestym a pięćdziesiątym rokiem życia człowiek (a szczególnie mężczyzna) ucieka od modlitwy, nie chce się modlić, nie potrafi. Kłam temu stereotypowi daje modlitwa pewnego czterdziestolatka. Posłuchajmy:

„Mój najlepszy Ojcze! Ofiaruję Ci dzisiaj całą moją rodzinę i wszystkich bliskich memu sercu. Jesteś mi tak bliski, bo wielokrotnie doznałem Twojego miłosierdzia. Wiem, że i dziś mnie nie opuścisz. Tyle mam Ci do powiedzenia; podziękować, przeprosić i tyle próśb. Nigdy nie wiem, od czego zacząć i dlatego proszę Cię: pomóż mi! Nie chciałbym tego czasu stracić. Powiedz mi, co mam w swoim życiu zrobić, co poprawić, z czego zrezygnować, a z czego powinien być dumny. Tobie, Panie, zaufałem! Mów do mnie!”

Czyż nie jest to pełna pokory i zawierzenia modlitwa człowieka, który wie, gdzie szukać pomocy. Ten mężczyzna potrafi pomnażać dar, którym jest umiejętność i możliwość modlitwy.

Na koniec posłuchajmy modlitwy siedemdziesięcioletniej kobiety, wyznania, które jest bardzo przejmujące, a jednocześnie tak pełne wiary.

„Jezu Chryste! Nie mam już siły klęczeć; tak trudno zebrać myśli, które uciekają. A jednak staję przed tobą po raz kolejny, abyś przyjął tę starczą modlitwę. Chcę Ci powiedzieć, że z jednej strony boję się śmierci, z drugiej na nią czekam. Wierzę w to, że przyjmiesz całe moje życie. Nie było ono pozbawione błędów i grzechów. Ale starałam się i zawsze w końcu wracałam do Ciebie. Chyba mi wybaczysz? Liczę na to! Kocham Cię! Przyjmij mnie!”

Dzisiejsza Ewangelia nade wszystko przenosi nas w czasy sądu ostatecznego. Pan nas wezwie i zapyta o nasz rozwój. Zapyta też, co zrobiliśmy z darem modlitwy, który darmo otrzymaliśmy. Co wtedy odpowiemy i jak ewentualnie będziemy się tłumaczyć? Obyśmy mogli powiedzieć: „Oto, Panie, pomnożone talenty; przyjmij je!”.

ks. Janusz Mastalski – „Ekspres Homiletyczny”

 

 

7

 

Czy Kościół przegrał wybory?

Kościół na szczęście tych wyborów nie przegrał, bo nie był ich stroną. Było to jednak ważne wydarzenie w życiu Kościoła w Polsce. Kościół w ostatnim dziesięcioleciu odegrał w historii Polski fatalną rolę, stając się antytezą samego siebie z czasów komunistycznej dyktatury. Tym razem nie oparł się pokusie i w znaczącym stopniu uczestniczył w budowie autorytarnego państwa, które dewastowało prawo i niszczyło wspólnotę obywatelską. Jeżeli działania PiS-owskiej władzy wpisywały się w koncepcje hierarchii dotyczące porządku w państwie, Kościół był gotów opowiedzieć się nawet za organami powołanymi niezgodnie z Konstytucją. Takim przypadkiem były pochwały dla rozstrzygnięcia aborcyjnego dokonanego przez zespół mgr Przyłębskiej, czyli popieranie proceduralnego bezprawia. Wyrazem podobnej filozofii były biskupie rekomendacje dla kandydatki na neosędziowski urząd wystawione dla nielegalnej neo-Krajowej Rady Sądownictwa. Księża udostępniali ambony politykom, choćby posłowi Zielińskiemu z PiS (to ten pan, dla którego policjanci wycinali konfetti). Wielokrotnie też sprofanowano Jasną Górę, zmieniając ją w symbol fuzji autorytarnej polityki państwa z religijnym rytuałem.

Takie powiązanie Kościoła z polityką poniosło porażkę. Mimo że w wybory wciągnięto pamięć Jana Pawła II, mimo vademecum wyborczego ogłoszonego przez Episkopat, mimo biskupiego wychwalania kandydatów na skażone polityką ołtarze: św. Mateusza od innej prawdy i św. Łukasza od respiratorów, PiS wybory przegrało. Wraz nim przegrała wizja wspierania się wiarą sprofanowaną przez politykę dla osiągnięcia całkiem przyziemnych, politycznych celów. Duchowni czynnie popierający ugrupowanie, z którego list dostał się do Sejmu na przykład pan Mejza, zagubili się całkowicie w swojej roli odróżniających dobro od zła. Okazało się też, że wsparcie zbezczeszczonego polityką Kościoła może być politycznym obciążeniem.

Wynik tych wyborów otwiera jednak przed Kościołem wielką szansę. Kościół może się stać wolny od polityki, budując przestrzeń umożliwiającą spotkanie zagubionego człowieka współczesności z Bogiem. W pojemnej ramie tworzonej przez państwo prawa, wolność i demokrację Kościół może odegrać niezwykle ważną rolę. Chodzi jedynie o to, żeby nie szukał ponownie tej roli w dostarczaniu ideologii narodowo-autorytarnej jako pretekstu do niszczenia demokracji. Wtedy bowiem po Kościele w Polsce nie zostanie nawet ślad, a Boga każdy będzie musiał szukać na własną rękę.

Fryderyk Zoll – „deon.pl”

 

 

9

 

Kobieta i mężczyzna

Moi Drodzy, ludzie zachowują takie lub inne tradycje i mówią, że panują wśród nich takie, a nie inne obyczaje i dlatego postępują w taki, a nie inny sposób. Każda społeczność jest pełna różnego rodzaju zwyczajów i tradycji. Trzeba od razu powiedzieć, że jedne z nich są bardzo dobre, bo są po myśli Bożej, a drugie są złe, gdyż nie mają z nią nic wspólnego – są jej dokładnym wykrzywieniem lub zaprzeczeniem. A ludzie zwykli pielęgnować jedne i drugie.

Chrystus, który jest szczytem Bożego zmiłowania nad światem, przyszedł na ziemię przede wszystkim po to, aby uporządkować nasz sposób postępowania. Aby całemu światu objawić na nowo, jak powinien żyć człowiek, który wyszedł z ręki Boga.

Dzisiejsza liturgia słowa w pierwszym czytaniu i w psalmie zwraca szczególną uwagę na kobiety. Wielka liczba ludzkich zwyczajów, także tych złych, dotyczy kobiet. Kiedy przyglądniemy się rzeczywistości naszych domów, kiedy weźmiemy pod uwagę, jak kobieta jest reprezentowana w kolorowych czasopismach, w reklamach czy filmach, to będziemy mogli zobaczyć, jak wiele jest tam zwyczaju poniżającego ją. Poniżającego to, co najbardziej święte: a więc samą osobę ludzką i wszystkie uczucia, które się w niej znajdują.

To poniżające odniesienie się do kobiety jest udokumentowane w Piśmie Świętym. Jest to zawsze spojrzenie z punktu widzenia mężczyzny. Mogliśmy to uchwycić w jednym i drugim czytaniu. Była bardzo piękna mowa o dzielnej niewieście, ale całe spojrzenie na nią było z perspektywy korzyści, jakie może mieć mężczyzna – mąż. Także psalmista przedstawiał bardzo piękny i prawdziwy obraz niewiasty, która daje życie. To również było pisane z perspektywy mężczyzny – męża.

Kiedy do Pana Jezusa przychodzą ludzie, to pytają między innymi, czy można odprawić żonę z jakiegokolwiek powodu. Bardzo typowy męski punkt widzenia, w którym zawarta jest głęboka pogarda dla kobiety. Bardzo wiele tego rodzaju zwyczajów, niemających nic wspólnego z tym powołaniem, jakie daje Bóg, jest w tym świecie.

Jezus Chrystus jest tym mężczyzną, który daje kobiecie całkowitą wolność w realizacji Bożego zamysłu, jaki jest wzglądem niej. Jest tym mężczyzną, który ten Boży zamysł ujawnia z mocą w całym swoim postępowaniu, nie zważając zupełnie na to, jakie są obyczaje środowiska, w którym żyje. Jezus traktuje kobietę tak, jak to jest w zamyśle Pana Boga. Traktuje ją tak, jak Pan Bóg to oznajmił, stwarzając człowieka mężczyzną i kobietą, mówiąc, że są sobie równi. Równi co do życia, co do powołania i co do celów swojego istnienia, a więc względem zbawienia.

Kiedy Pan Jezus rozmawiał z Samarytanką, przyszli Jego uczniowie. Jak zanotował ewangelista, dziwili się, że rozmawia z kobietą, bo to nie było w zwyczaju, zwłaszcza w miejscu publicznym.

Gdybyśmy szukali, to zapewne trudno byłoby znaleźć w starożytnych dziełach przykład nauczyciela i mistrza, który gromadziłby wokół siebie kobiety. Jezus gromadzi zarówno mężczyzn, jak i niewiasty. Jedna i druga grupa z Nim chodzi. Mają różne zadania, mają w Jego planach różne powołania, ale wszyscy są sobie absolutnie równi. Jezus z kobietami rozmawia, przemawia do nich. Czasem jest to rozmowa na bardzo poważne tematy teologiczne, jak choćby rozmowa z Martą po śmierci jej brata Łazarza. Jest to rozmowa głęboko teologiczna i eschatologiczna, w której pojawia się również bardzo osobiste pytanie o faktyczną wiarę w zmartwychwstanie.

Warto czytać Ewangelię pod tym kątem. Warto, aby czytali ją mężczyźni, prostując swoje spojrzenie na kobietę. Warto, aby czytały ją niewiasty, uświadamiając sobie, że Jezus Chrystus jest ich podstawowym opiekunem. Jeśli na świecie pojawia się hasło emancypacji kobiet, to nie ma nikogo innego, kto by w tym dziele zrobił tyle – to znaczy wszystko! – co Jezus Chrystus. On przygotował tutaj wspaniały grunt swoim własnym przykładem. Chodzi tylko o to, aby Go naśladować.

Słyszeliśmy przypowieść o talentach. Warto sobie uświadomić, że na samym początku Bóg, stwarzając mężczyznę i kobietę, dokonał najbardziej zasadniczego i radykalnego podziału talentów. Życie zarówno mężczyzny, jak i kobiety to wielki talent. To też warto sobie w perspektywie tej przypowieści uzmysłowić.

Życie kobiety jest talentem. Ten talent też Pan Bóg bardzo konkretnie określił. Mianowicie powiedział o Ewie, że „ona będzie matką wszystkich żyjących”. To jest szczególne powołanie kobiety. Powołanie do bycia matką, powołanie do tego, by pielęgnować i ochraniać życie. To dotyczy każdej kobiety, nie tylko tej, która fizycznie staje się matką. To dotyczy każdej niewiasty, która w swoim życiu jest szczególnie wyposażona w tym kierunku, aby chronić i pielęgnować życie.

Jest wiele niewiast, które tą drogą idą i w ten sposób realizują swoje podstawowe powołanie; które korzystając z bogactwa swojego talentu, wkładają w realizację tego powołania całe swoje serce; które są zdolne do poświęcenia, do cierpienia, aby wydać na świat życie, aby je chronić, aby nie uległo zatracie to, co Bóg powierzył ich kochającym sercom. To dotyczy każdej kobiety, także tej, która nie rodzi, a w taki czy inny sposób służy Bogu, i korzystając w pełni ze swoich możliwości, staje się siostrą i matką dla drugiego człowieka, bardzo często właśnie dla mężczyzny.

Warto to sobie głęboko uświadomić w świetle słów, które Pan Bóg do nas kieruje. Warto zajrzeć cierpliwie we wnętrze swego domu i zobaczyć, ile tam we wzajemnych relacjach między mężczyzną a kobietą, mężem i żoną, bratem i siostrą jest zwyczaju, tradycji i obyczaju Bożego, tego, który Pan Bóg złożył w człowieka, kiedy go stwarzał, a także ile jest zwyczaju, obyczaju i tradycji przeciwnych Bogu, absolutnie nie takich, jakie On zaplanował. Z czego trzeba mi zrezygnować, mimo że się do tego przyzwyczaiłem, mimo że mam na ten temat swoje zdanie? Z czego trzeba mi zdecydowanie zrezygnować, bo nie jest to wcale Boża myśl? Trzeba to uczynić zaraz, póki jeszcze mam czas!

ks. Kazimierz Skwierawski – „Ekspres Homiletyczny”

 

 

10

 

Znicze i dynie

W kościele Bożego Ciała w Krakowie odprawiono mszę przebłagalną za Halloween. Pomyślałem sobie, że ktoś powinien odprawić mszę przebłagalną za mszę przebłagalną za Halloween. Fala przetaczających się głosów oburzenia różnych duchownych na świętowanie Halloween ośmiesza Kościół. Jest to odmiana walki z Harrym Potterem, która nadaje Halloweenowi jakieś absurdalne znaczenia i pokazuje tylko, że Kościół nie radzi sobie z rzeczywistością, stawiając dzieci przed niezrozumiałymi wyborami.

Każde nasze świętowanie, w tym tradycja chodzenia na groby oraz zwyczaje związane z Bożym Narodzeniem, ma w sobie elementy pogańskie. Ma je także kult świętych. Wcale nie musimy zwalczać w sobie tego pogaństwa, bo składa się ono na duchowość człowieka. Halloween jest jednym ze sposobów radzenia sobie ze śmiercią. Brałem w nim kiedyś udział w USA; to cudowne, kolorowe święto łączące ludzi. W niczym nie przeszkadza w skupieniu nad grobami bliskich w dzień Wszystkich Świętych i Zaduszki. Znacznie więcej bluźnierstwa – wynikającego z hipokryzji – zawiera w sobie idea mszy przebłagalnych za cudze grzechy. W Ewangelii czytamy, jak pewien pobożniś dziękuje Bogu, że nie jest taki jak ten drugi, który modli się, po prostu dziękując Bogu za cud stworzenia.

W strachu przed Halloween kryje się też oczywiście strach, który sam odczuwam. Słuchałem właśnie audycji w TOK FM o sposobach obchodzenia świąt na przełomie października i listopada. Wysuwano argumenty, że znicze są szkodliwe z punktu widzenia ekologii. Tak, są. Jednak te dwa dni cmentarzy rozświetlonych płomykami świeczek są mi potrzebne do życia. Tworzą niezbędną (dla mnie) atmosferę jakiegoś (jakże pogańskiego) kontaktu z osobami, których już tutaj nie ma, a mamy nadzieję, że jednak są. Nie chcę, żeby komuś przyszło do głowy zakazać mi świeczek na grobie moich bliskich. Przeraża mnie myśl, że kiedyś zamiast zapalenia światła na moim grobie mogą się pojawić jakieś internetowe cmentarze pamięci.

W „Gazecie Wyborczej” jedna z felietonistek pyta, co jest bardziej traumatyczne dla dzieci: dynia czy półnagi mężczyzna na krzyżu. Pytanie to, w zamyśle prowokacyjne, rani człowieka wierzącego. Czy świat przyszłości musi polegać na ciągłym zadawaniu ran? Nie przeszkadzają mi dynie, ale dziwię się, że komuś sprawia przyjemność wyrządzanie krzywdy osobom wierzącym przez stawianie takich pytań.

Coraz trudniejszy jest ten świat. Nie umiemy szanować się nawzajem. Wymyślamy nieistniejące problemy – chyba po to, żeby nie musieć się mierzyć z tymi realnymi. W każdym razie ja nie widzę problemu w dyni i mogę ją mieć na ganku swojego domu. Jednak prawa do zapalenia znicza też nie dam sobie odebrać, bo jest dla mnie ważniejsze niż wielu „młodziersom” to się wydaje.

Fryderyk Zoll – „deon.pl”

Fryderyk Andrzej Zoll, prof. dr hab., profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego i Uniwersytetu w Osnabrück, dr h.c. Zachodnioukraińskiego Uniwersytetu w Tarnopolu. Zajmuje się przede wszystkim europejskim prawem prywatnym i prawem porównawczym. Wiceprzewodniczący Zarządu Regionu KOD Małopolskie; członek Executive Commitee European Law Institute. W Kongresie członek Zespołu Organizacyjnego Kongresu i grup "Władza", "Duchowieństwo - Lud".

 

 

12

 

Co zrobić, gdy atakują cię brudne, złe myśli?

Te rady zakonnika mogą ci bardzo pomóc

  

Często nie warto w ogóle wchodzić w dyskusję ze złem, szukając schronienia u Boga czy po prostu odrzucając podstępną myśl - pisze oblat o. Leon Nieścior w książce "Na szczeblach rajskiej drabiny. Medytacje ze św. Janem Klimakiem".

Istnieje demon, który przychodzi do nas, gdy leżymy w łóżku i strzela do nas złymi i brudnymi pragnieniami, abyśmy przestali się modlić, zasnęli z tymi ohydnymi myślami i o tych ohydztwach śnili. Istnieje także zły duch zwany "zwiastunem", który atakuje nas zaraz po przebudzeniu i plugawi naszą pierwszą myśl. Poświęć pierwociny (πρωτόνοιαν) dnia Panu. Należeć on będzie do Tego, który daje mu dobry początek. Warto wiedzieć, co na ten temat miał do powiedzenia najlepszy robotnik: "po swoim poranku" – mawiał – "poznaję przebieg całego dnia" (Św. Jan Klimak, "Drabina raju XXVI").

"Zauważyłem następującą prawidłowość" – mówił [mistrz] – "O poranku atakują nas demony próżności i pożądliwości, w południe demony acedii, smutku i gniewu, natomiast pod wieczór jesteśmy upaprani łajnem tyranii żołądka!" (Św. Jan Klimak, "Drabina raju XXVII").

W pierwszej wypowiedzi pisarz przytacza słowa bliżej nieznanego mnicha, w drugiej – swego duchowego mistrza, Jerzego z Arselaum. Opisuje demoniczne starania o to, byśmy źle zaczęli, przeżyli i skończyli dzień. Z własnego doświadczenia wiemy, jak rozstrzygające są te momenty, które spinają niczym klamrą cały nasz dzień, jak ważne jest to, z czym zasypiamy i się budzimy. Być może każda pora dnia przynosi swój rodzaj próby. Ewagriusz z Pontu opisał pokusy "demona południa", który chce nam uprzykrzyć sam środek dnia.

Autor używa dość rzadkiego słowa w języku greckim – πρωτόνοια, oznaczającego pierwszą myśl, pierwsze poruszenie w umyśle. Kilku pisarzy ascetycznych przed nim posługuje się tym słowem. Dla Nila z Ancyry πρωτόνοια to podsuwana przez Złego pierwsza myśl, przypominająca głowę węża poprzedzającą resztę jego ciała. Marek Eremita dostrzega nieuniknione następstwo innych złych myśli następujących po pierwszej, jeśli ta została przyjęta pod wpływem namiętności. Tych, którzy w wierze i nadziei oprą się pierwszej złej myśli podsuniętej przez szatana, Pan, znawca naszych serc, wspiera i chroni przed nawałą następnych. Adam jej usłuchał, chociaż mógł ją odrzucić. Także i my po chrzcie mamy wolność wyboru pomiędzy odrzuceniem a przyjęciem złej myśli. Ewagriusz z Pontu używa pojęcia πρωτόνοια w sensie pozytywnym, na określenie dobrej myśli, którą rozpoczynamy modlitwę: "Swoją modlitwę czyni doskonałą ten, kto zawsze pierwszą swoją myśl ofiarowuje Bogu niczym owoc".

Ktoś porównał umysł do żaren, do których wrzuca się ziarna. Jakie się tam wrzuci, takie będą mielone. Trzeba więc wczesną porą przyjąć do umysłu jak ziarno pszenicy dobrą myśl, aby towarzyszyła przez cały dzień. W przeciwnym razie przyjdzie zły duch i wrzuci tam ziarno kąkolu (zob. Mt 13,25), które żarna umysłu będą mielić przez cały dzień.

Należy rozróżnić trzy rzeczy: 1) modlitwę o uwolnienie od namiętnych myśli; 2) przeciwstawianie się im; 3) okazywanie im wzgardy i lekceważenia. O pierwszym sposobie mówi wołanie [psalmisty]: Panie Boże, przyjdź mi z pomocą! (Ps 70[69],2) i tym podobne. O drugim cytat: Tym, którzy mnie nienawidzą, odpowiadam mową pełną sprzeciwu (Ps 119[118],42) albo: Uczyniłeś nas zarzewiem sporu dla naszych sąsiadów (Ps 80[79],7). O trzeciej metodzie niech zaświadczą następujące wersety: Byłem niemy i nie otwierałem ust (Ps 39[38],10) oraz: Zamknę na klucz usta, gdy nikczemnik będzie obok mnie (Ps 39[38],2) czy: Wyniośli postępują bezprawnie, wszak ja nie odstępuję od kontemplacji Ciebie (Ps 119[118],51). Kto stoi na środkowym stanowisku, często posługuje się pierwszą metodą z powodu swego niedoświadczenia. Kto zajmuje dopiero pierwszą pozycję, nie ma mocy odeprzeć wrogów za pomocą drugiej. Ale gdy ktoś osiągnął trzeci poziom, pluje ze wzgardą na wszystkie demony (Św. Jan Klimak, "Drabina raju XXVII").

Wobec złych myśli można zdecydować się albo na ucieczkę do Boga, albo na spór z nimi, albo na ich pomijanie i lekceważenie. Autor w oględny sposób zdaje się wątpić w skuteczność drugiej metody. Być może pośrednio polemizuje z metodą ἀντίρρησις Ewagriusza z Pontu, którą ten rozwinął w dziełku "O sporze ze złymi myślami". Zaproponował tam przeciwstawianie złym myślom dobrych im przeciwnych, najlepiej zaczerpniętych z Pisma Świętego. Jan Klimak zdaje się uważać taką metodę za mało użyteczną. Na ogół jest na nią za wcześnie lub za późno. Albo człowiek nie ma jeszcze należytego doświadczenia, by wdawać się w takie spory, albo posiadł już sposób doskonalszy, czyli radykalnego odrzucania tych myśli. Mnich z Synaju staje się pragmatyczny.

Często nie warto w ogóle wchodzić w dyskusję ze złem, szukając schronienia u Boga czy po prostu odrzucając podstępną myśl. Jednak i ojciec egipskiej pustyni ma rację. Czasem potrzeba poddać analizie i zmierzyć się w walce z jakąś myślą, która zakorzeniła się we wnętrzu i natarczywie przypomina o sobie. Tak uczynił kuszony na pustyni Jezus, odpowiadając na pokusy słowami Pisma Świętego.

Fragment pochodzi z książki "Na szczeblach rajskiej drabiny. Medytacje ze św. Janem Klimakiem".

***

Leon Nieścior OMI - ur. 7. 02. 1962 w Brańsku; studia filozoficzno-teologiczne w Wyższym Seminarium Duchownym Misjonarzy Oblatów Najświętszej Maryi Panny w Obrze; święcenia kapłańskie w 1987 r.; studia patrologiczne na Wydziale Kościelnych Nauk Historyczno-Społecznych na ATK w Warszawie; doktorat w 1993 r,; od 1993 r. wykładowca patrologii i języków klasycznych w WSD w Obrze. Autor m.in. monografii "Anachoreza w pismach Ewagriusza z Pontu".

                              

 

 

13

 

Skuteczna modlitwa w sprawach trudnych i beznadziejnych

  

Znajdujesz się w trudnej sytuacji lub chcesz kogoś wesprzeć skuteczną modlitwą? Mamy dla ciebie wielokrotnie sprawdzoną propozycję: modlitwę do św. Rity, dzięki której wiele osób zostało wysłuchanych przez Boga.

Bardzo skuteczna modlitwa w sprawach trudnych i beznadziejnych

   O potężna i sławna święta Rito, oto u Twoich stóp nędzna dusza potrzebująca pomocy zwraca się do Ciebie z nadzieją, że zostanie wysłuchana.

   Ponieważ jestem niegodny z tytułu niewierności mojej, nie śmiem spodziewać się, że moje prośby będą zdolne ubłagać Boga. Dlatego wyczuwam potrzebę, aby mieć za sobą potężną orędowniczkę, więc Ciebie wybieram sobie, święta Rito, ponieważ Ty właśnie jesteś niezrównaną świętą od spraw trudnych i beznadziejnych.

   O droga święta, weź do serca moją sprawę, wstaw się do Boga, aby uprosić mi łaskę, której tak bardzo potrzebuję i o którą tak gorącą proszę ... (wymienić ją).

   Nie pozwól mi odejść od Ciebie, nie będąc wysłuchanym. Jeżeli jest we mnie coś, co byłoby przeszkodą w otrzymaniu łaski, o którą proszę, pomóż mi usunąć tę przeszkodę: poprzyj moją prośbę swymi cennymi zasługami i przedstaw ją swemu niebieskiemu Oblubieńcowi, łącząc ją z twoją prośbą. W ten sposób moja prośba zostanie przedstawiona przez Ciebie, wierną oblubienicę spośród najwierniejszych. Ty odczuwałaś boleść Jego męki, jak mógłby On odrzucić Twą prośbę i nie wysłuchać jej?

   Cała moja nadzieja jest więc w Tobie i za Twoim pośrednictwem czekam ze spokojnym sercem na spełnienie moich życzeń. O droga święta Rito, spraw, aby moja ufność i moja nadzieja nie zostały zawiedzione, aby moja prośba nie była odrzucona. Uproś mi u Boga to, o co proszę, a postaram się, aby wszyscy poznali dobroć Twego serca i wielką potęgę Twego wstawiennictwa.

   O Najsłodsze Serce Jezusa, które zawsze okazywało się tak bardzo czułe na najmniejszą nędzę ludzkości, daj się wzruszyć moimi potrzebami i nie bacząc na moją słabość i niegodność, zechciej wyświadczyć mi łaskę, która tak leży mi na sercu i o którą prosi Cię dla mnie i ze mną Twoja wieczna oblubienica święta Rita.

   O tak, za wierność, jaką święta Rita zawsze okazywała łasce Bożej, za wszystkie zalety, którymi uhonorowałeś Jej duszę, za wszystko co wycierpiała w swym życiu jako żona, matka i w ten sposób uczestniczyła w Twej bolesnej męce i wreszcie z tytułu nieograniczonej możliwości wstawiania się, przez co chciałeś wynagrodzić Jej wierność, udziel mi Twej łaski, która jest mi tak bardzo potrzebna.

   A Ty, Maryjo Dziewico, nasza najlepsza Matko Niebieska, która przechowujesz skarby Boże i rozdzielasz wszelkie łaski, poprzyj Twoim potężnym wstawiennictwem modły Twej wielkiej czcicielki świętej Rity, aby łaska, o którą proszę Boga, została mi udzielona. Amen.

 

 

14

 

Wiara sprawia, że potrafimy dostrzegać anioły, które Bóg do nas posyła

Z wiarą widzimy więcej, dalej i nic nas nie zdoła zatrzymać w tej drodze, na której Bóg posyła do nas anioły. Z wiarą nie musimy żyć w lęku, że zostaniemy odrzuceni czy porzuceni, bo naszej wartości nie mierzymy reakcjami ludzi na naszą osobę, czy nasze działanie - pisze nasza blogerka Danuta Kamińska.

Wiele lat temu, w początkach naszego małżeństwa uroczystość Przemienienia stała się dla mnie inspiracją do zrobienia kolejnego kroku wiary.

Do przyjęcia w głębi serca prawdy o tym, że Bóg potrafi przemienić w moim życiu trudne doświadczenia w perły, że z ciemności umie wyprowadzać światło, że jest w stanie przemieniać moje relacje, moje życie – mnie samą. Że przemiana jest możliwa i że dzieje się na moich oczach.

Wiara pozwala nam zobaczyć rzeczy, których jeszcze nie widać – oczami wiary. „Bez Boga ani do proga”, mawiali nasi przodkowie. Bez wiary ani kroku dalej, sparafrazowałabym to dzisiaj. Mam na myśli jednak wiarę jako zaufanie Bogu, poddanie się Jego prowadzeniu, a nie jedynie potakiwanie, gdy recytowane jest „Credo”. Chodzi o coś więcej – o przemianę, o łaskę, o Boże działanie.

Miałam okazję oglądać je między innymi w miniony weekend. Rozmawiały ze mną osoby, w których życiu dokonywał się właśnie przełom, które często po wielu latach decydowały się na podjęcie decyzji o zmianie w swoim życiu. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie Boża łaska. I gdyby nie odpowiedź wiary na tę łaskę.

Z wiarą (postawą zaufania Bogu i otwarcia serca na Jego prowadzenie) świat wygląda inaczej – jest piękny, zachwycający, budzi wdzięczność wobec Tego, który go stworzył, ale jest też tylko przystankiem, etapem drogi, a nie celem samym w sobie. Z wiarą nie musimy kurczowo trzymać się rzeczy, które urastają do monstrualnych rozmiarów, jeśli stają się zbyt ważne w naszym życiu. Z wiarą nie musimy żyć w lęku, że zostaniemy odrzuceni czy porzuceni, bo naszej wartości nie mierzymy reakcjami ludzi na naszą osobę, czy nasze działanie. Z wiarą możemy zaczynać dzień od wdzięczności, nawet jeżeli w środku lata pojawi się jesienna pogoda, a w pracy nawał obowiązków.

Z wiarą widzimy więcej, dalej i nic nas nie zdoła zatrzymać w tej drodze, na której Bóg posyła do nas anioły, przychodzące do nas bardzo często także w ludzkiej postaci - naszych przyjaciół i bliskich. „Aniołom moim dał rozkaz o tobie, aby cię strzegli na wszystkich twych drogach.” ( Ps 91, 11).

Wpis ukazał się pierwotnie na blogu "Jaśminowa"

Danuta Kamińska – „deon.pl”

Danuta Kamińska - autorka bloga "Jaśminowa" (https://jasminowa.blog.deon.pl/). Tak pisze o sobie: "Jestem żoną i mamą, polonistką, osobą zaangażowaną w ewangelizację, również tę bezpośrednią. Moją pasją i głównym zajęciem jest pisanie. Wraz ze wspólnotą uczestniczę w prowadzeniu kursów: biblijnych, ewangelizacyjnych oraz dotyczących rozwoju wewnętrznego".

 

 

15

 

Sześć zasad, które dadzą moc każdej chrześcijańskiej rodzinie. Ile z nich znasz?

"Proś Boga o pomoc w walce ze złością, która może zniszczyć Twoją relację z dziećmi". "Chwal dzieci dziesięć razy częściej, niż je krytykujesz" - to dwie z sześciu zasad, które na facebookowym profilu Ludzi Pełnych Życia poleca tworzące inicjatywę małżeństwo - Marta i Stanisław Jędrzejewscy.

"Jesteśmy od 12 lat małżeństwem i bardzo nam z tym dobrze. Mamy troje dzieci: Kornelię, Izabellę i Ignacego, dzięki którym dojrzewamy, rozwijamy się i uczymy pokory oraz swoich granic, ale i tego, by jak one widzieć otaczający nas świat, cieszyć się nim i z nową nadzieją zaczynać każdy dzień" - piszą o sobie na swojej stronie internetowej Jędrzejewscy.

W tym duchu małżeństwo pomaga żyć i działać innym parom, które zaglądają na Facebooka tworzonej przez nich inicjatywy - Ludzi Pełnych Życia. Publikują tam swoje refleksje i inspirujące podpowiedzi, które pomagają tworzyć zgrane małżeństwo i dobrą rodzinę. Ostatnio podzielili się ze swoją społecznością sześcioma zasadami, do których wypróbowania zachęca inne małżeństwo, Jim i Michelle Duggerowie.

Sześć zasad kierujących duchem rodziny

1. Naucz dzieci kochać Boga całą duszą, sercem i umysłem.

2. Naucz je mieć usłużne serce, pokazując siebie jako przykład.

3. Ucz je codziennie na pamięć cytatów z Biblii i rozmawiaj z nimi na ten temat.

4. Módl się z dziećmi.

5. Proś Boga o pomoc w walce ze złością, która może zniszczyć Twoją relację z dziećmi.

6. Chwal dzieci dziesięć razy częściej, niż je krytykujesz.

Źródło: Facebook.com / Ludzie Pełni Życia / mł

 

 

Święci i błogosławieni w tygodniu

 

19 listopada - bł. Salomea, dziewica
19 listopada - św. Mechtylda z Hackeborn, dziewica
20 listopada - św. Rafał Kalinowski, prezbiter
20 listopada - św. Feliks Valois, prezbiter
20 listopada - błogosławione dziewice i męczennice Aniela od św. Józefa i Towarzyszki
21 listopada - ofiarowanie Najświętszej Maryi Panny
21 listopada - św. Gelazy I, papież
22 listopada - św. Cecylia, dziewica i męczennica
22 listopada - błogosławieni męczennicy ormiańscy Salwator Lilli, prezbiter, i Towarzysze
23 listopada - św. Klemens I, papież i męczennik
23 listopada - św. Kolumban, opat
23 listopada - bł. Michał Augustyn Pro, prezbiter i męczennik
24 listopada - święci męczennicy Andrzej Dung-Lac, prezbiter, i Towarzysze
24 listopada - święty Protazy, biskup
24 listopada - święte dziewice i męczennice Flora i Maria z Kordoby
24 listopada - bł. Maria Anna Sala, dziewica
25 listopada - bł. Maria od Pana Jezusa Dobrego Pasterza, dziewica
25 listopada - św. Katarzyna Aleksandryjska, dziewica i męczennica
25 listopada - błogosławieni małżonkowie Alojzy i Maria Quattrocchi
25 listopada - bł. Elżbieta zwana Dobrą, dziewica
26 listopada - św. Leonard z Porto Maurizio, prezbiter
26 listopada - św. Sylwester Gozzolini, opat
26 listopada - św. Jan Berchmans, zakonnik
26 listopada - bł. Poncjusz, opat
26 listopada - św. Konrad z Konstancji, biskup
26 listopada - bł. Jakub Alberione, prezbiter